W związku  z tym, iż w DOMU Tu i Teraz rozpoczynamy organizację warsztatów z rozwoju osobistego, zapraszamy do zapoznania się z artykułem poświęconym inteligencji emocjonalnej.

 

Inteligencja emocjonalna są to, według Daniela Golemana, pracownika naukowego Harvardu i autora książek o inteligencji emocjonalnej, zdolności rozpoznawania przez nas naszych własnych uczuć i uczuć innych ludzi, zdolności motywowania się i kierowania emocjami zarówno naszymi własnymi, jak i osób, z którymi łączą nas jakieś więzi.

Warto podjąć się analizy rzeczywistych własnych umiejętności, dzięki którym odnosimy sukcesy we wszystkich rodzajach zawodów i organizacji. Śmiem twierdzić, że wykaże ona, iż decydującą rolę w osiągnięciach zawodowych odgrywa nie iloraz inteligencji a właśnie inteligencja emocjonalna. Ma ona nieprzecenione znaczenie w pracy we wszystkich chyba zawodach i na wszystkich stanowiskach.

Goleman  zakwestionował opinię głoszącą, że dla odniesienia sukcesu w życiu kluczową rolę spełnia inteligencja akademicka mierzona ilorazem inteligencji. Na podstawie wieloletnich badań stwierdził, że tak w życiu osobistym jak i zawodowym człowieka olbrzymią rolę spełnia właśnie inteligencja emocjonalna, która ma decydujący wpływ na to, jak wykorzystujemy swoją wiedzę, doświadczenie, zasoby kreatywności i umiejętności.

Na inteligencję emocjonalną składa się pięć kompetencji emocjonalnych i społecznych. Są to: samoświadomość, samoregulacja, motywacja, empatia, umiejętności społeczne oraz asertywność.

Badając te zagadnienia w stosunku do samego siebie można zobaczyć własne mocne i słabe strony, szanse i zagrożenia, czyli przewidzieć na jaką karierę  mamy predyspozycje. Skupienie się na własnych cechach osobowościowych pozwoli nam właściwie ocenić siebie w aspekcie naszego potencjału, stawianych sobie celów i możliwości ich realizacji.

Inteligencja, którą wykazujemy się w nauce, ma niewiele wspólnego z życiem emocjonalnym. Nawet osoby o wysokim ilorazie inteligencji mogą nieudolnie kierować swym życiem zawodowym i prywatnym, dawać się ponosić emocjom i działać pod wpływem niekontrolowanych impulsów.

Tymczasem przed Goleman’em już Arystoteles w swojej Etyce nikomachejskiej nawoływał do inteligentnego kierowania naszym życiem emocjonalnym.

Umiejętnie wykorzystane, własne namiętności są źródłem mądrości; kierują naszym myśleniem, wyznaczają pożądane wartości, zapewniają nam przetrwanie.

Na Zachodzie od lat praktykowane jest, że agencje werbujące   nowych pracowników spośród absolwentów renomowanych uczelni – w ogóle nie biorą pod uwagę stopnia na otrzymanym dyplomie ukończenia uczelni ani wysokości ilorazu inteligencji. Poddają kandydatów specjalnie opracowanym przez siebie testom mającym wychwycić właśnie ich emocjonalne zdolności. Obecnie również w Polsce pojawiły się takie praktyki, a  metoda zdobywa coraz większe uznanie na rynku pracy.

Jak ze wszystkim jednak – wysoka inteligencja emocjonalna nie gwarantuje, że dana osoba potrafi wykorzystać umiejętności emocjonalne w swojej pracy. Oznacza tylko tyle, że osoba ta ma potencjalne możliwości nauczenia się tych umiejętności.

Według Daniela Golemana inteligencja emocjonalna nie oznacza „bycia miłym”.

W kluczowych momentach życia zawodowego czy osobistego może ona wymagać jednoznacznego, otwartego przeciwstawienia się komuś, powiedzenia niewygodnej, ale ważnej prawdy, której ten ktoś nie przyjmuje do wiadomości. Wkraczamy tu na pole pojęcia asertywności.

Inteligencja emocjonalna nie jest równoznaczna z pozbyciem się kontroli nad uczuciami, ze spuszczeniem ich z wodzy. Oznacza odpowiednie i skuteczne ich wyrażane. Krótko mówiąc, emocje, które wyrywają się spod kontroli, mogą z mądrego zrobić głupiego.

Nie jest również prawdą, że kobiety mają większą inteligencję emocjonalną niż mężczyźni. Płeć nie warunkuje inteligencji emocjonalnej, jest ona zdolnością osobniczą.

Wreszcie – poziom inteligencji emocjonalnej nie jest warunkowany genetycznie ani nie kształtuje się we wczesnym dzieciństwie. Inteligencji emocjonalnej można się wyuczyć, a rozwija się ona przez całe życie pełne przeróżnych doświadczeń. Może wobec tego stale wzrastać.

Samowiedza, samoświadomość jest ideą, która zyskuje coraz więcej zwolenników. Podstawą tej wiedzy jest poznanie własnych uczuć.

Następną sprawą jest panowanie nad emocjami. Wymaga to, by koncentrować się na emocjach, czyli na tym, co z uporem ignoruje się w szkołach, zwłaszcza polskich.

Daniel Goleman w swojej Inteligencji emocjonalnej podaje wiele przykładów lekcji samowiedzy.

Ja zaś pokusiłam się o opracowanie zestawu ćwiczeń warsztatowych dla osób pracujących.

Warsztaty zaprojektowane są tak, by mogły pomóc ludziom rozpocząć proces uczenia się własnych zachowań, a więc: poznać własne ograniczenia i bariery, umieć rozwiązywać sytuacje konfliktowe pozostając w pełnym kontakcie z własnymi uczuciami i emocjami, umieć określić, nazwać, opanować i rozwiązać powstające niechęci i urazy, zanim doprowadzą do otwartej walki.

Osoby z dużą samoświadomością łatwiej znoszą podwyższenie wymagań, lepiej radzą sobie z nowymi zasadami postępowania w grupie, są bardziej odporni na pokusy, rzadziej odwołują się do rozwiązywania konfliktów przez przemoc. Jest tak dlatego, że opanowali umiejętności emocjonalne, które uodporniają ich na wielkie presje.

Ważnym spostrzeżeniem jest to, że wpływ na emocje zawsze zależy od racjonalnego myślenia, można powiedzieć, że od oceny osobistego znaczenia zdarzenia. Dlatego też można nauczyć się sposobów wpływania na własne emocje.

W czasie moich warsztatów burzą się liczne mity o emocjach, jak ten, że emocje są irracjonalne i nie zależą od myślenia czy rozumowania.

Psycholog dr Carol Moog ujmuje to w następujący sposób: „Zachowania mające źródło wyłącznie w emocjach, ogólnie rzecz biorąc, występują u bardzo małych dzieci lub u dorosłych z głębokimi zaburzeniami kognitywnymi. Do wszelkich wyborów i do wszystkich wyróżników, przyczyniają się atrybuty realistycznie ocenione i racjonalnie rozważone”.

Przekładając wszystko, co powyżej napisałam na język metafory – można powiedzieć za Joanną Heidtman: „To my musimy postanowić jakie meble (i ile) chcemy mieć w naszym pokoju, a następnie zrobić je i wstawić. Nikt za nas tego nie zrobi.  Jeśli człowiek nie wie, czym chce zapełnić ów pokój, to rzeczywiście będzie on czymś zapełniony, ale prawdopodobnie (…) nie przynoszącym ani radości, ani satysfakcji”.

Autor artykułu:

Anna Marta Wilczkowska